Na razie za słaby jestem, żeby biegać w maseczce, nie ta wydolność. 
Dziś piątka z rana jak śmietana. Deszcz, zimno, ale czapka w Minionki na głowę i można żyć.
Czas 35 minut, więc do przodu. No i lżej niż we wtorek, nie było takiego zajazdu. Końcowka jak zwykle sprint.
Następne bieganie pewnie w niedzielę na Roztoczu, bo jutro wyjeżdżamy do teścia, co zapewne będzie się wiązać z piciem piwa.
A siłówka w poniedziałek.

Dziś piątka z rana jak śmietana. Deszcz, zimno, ale czapka w Minionki na głowę i można żyć.

Czas 35 minut, więc do przodu. No i lżej niż we wtorek, nie było takiego zajazdu. Końcowka jak zwykle sprint.
Następne bieganie pewnie w niedzielę na Roztoczu, bo jutro wyjeżdżamy do teścia, co zapewne będzie się wiązać z piciem piwa.

A siłówka w poniedziałek.
Komentarz